top of page

 

Wspomnienie o śp. Dr Annie Korczak-Kruś

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia mieszkałam na obrzeżach Warszawy, w Radości. Tam swoje pierwsze lata życia spędził mój najstarszy syn, który cierpiał na problemy zdrowotne związane z przewodem pokarmowym. Trafiliśmy z nim do naszego rejonowego Szpitala Dziecięcego przy ul. Niekłańskiej, gdzie w przyszpitalnej Poradni Gastrologicznej pracowała cudowna lekarka, Doktor Anna Korczak-Kruś.

Szybko zdiagnozowała zespół złego wchłaniania i zaczęła uczyć mnie jak z takim dzieckiem postępować. Moja Mama (też lekarz pediatra) śmiała się, że mogłabym, dzięki Dr Korczak, napisać doktorat z gastrologii dziecięcej:). Pewnie to nieco przesadzone stwierdzenie, ale faktycznie Pani Doktor mnóstwo czasu poświęcała na edukację rodziców swoich pacjentów.

Po roku Pani Doktor przyznała się, że była przerażona stanem  zdrowia mojego syna i na początku nie wierzyła, że uda się go z tego wyprowadzić. A było coraz lepiej…

Gdy syn miał 6 lat, przeprowadziliśmy się do Skierniewic, obawiałam się wtedy, czy nadal będę mogła przyjeżdżać  z nim na Niekłańską. Oczywiście, okazało się, że nie ma żadnego problemu. Nawet wówczas, kiedy Pani Doktor przestała pracować w Poradni, nadal leczyła moje dziecko. A było to tak… Skontaktowałam się ze szpitalem, aby zapisać się na wizytę. Dowiedziałam się, że nie jest to możliwe, bo Pani Doktor już nie pracuje. Zadzwoniłam więc na  telefon domowy (numer kiedyś od Niej dostałam)  z zapytaniem czy mogłabym może umówić się jakoś na wizytę. Surowym tonem odpowiedziała, że nie prowadzi prywatnej praktyki, a następnie roześmiała się i powiedziała, że ma jeszcze dyżury w szpitalu i żeby przyjechać wieczorem na Niekłańską na oddział. Gdy po wizycie zapytałam ile mam zapłacić, to myślałam, że zabije mnie wzrokiem:). Taki to był człowiek:).

 Poza tym, że leczyła, to nawiązywała też zwykły, ludzki kontakt, tak z tymi małymi, chorymi dzieciakami, jak i z ich rodzicami. I za to Ją kochaliśmy:).

U dzieci z zespołem złego wchłaniania są trzy progi wychodzenia z tego schorzenia, w wieku trzech lat, siedmiu lub w okresie dojrzewania. U tych, które nie tolerują glutenu po adolescencji, diagnozuje się prawdziwą celiakię, a jest to u ok. 3 % chorych. Mój syn wyzdrowiał mając 7 lat. Obecnie jest już dorosłym człowiekiem i najlepszym dzieckiem, jakie matka może sobie wymarzyć.

Dziękuję Pani Doktor!

Magda Ługowska-Zdun

1. Wspomnienie 
2.04.2018
bottom of page