a dam wam serce z ciała" (Ez 36, 26)
"...Odbiorę wam serce kamienne
Wirtualna wspólnota osób poszukujących Boga "Pustynia Jedności"
Świadectwo
Moje świadectwo jest jednocześnie podziękowaniem Tobie Danusiu i Tobie Iwonko za Waszą wielką pomoc.
Dzięki Wam, Warsztatom u Was, osobistym rozmowom dzisiaj czuję jak przelewa się przeze mnie Boża miłość, dostałam dużo dobra i sama też mam potrzebę i chęci pomagać innym i przekazywać to dobro dalej.
Wracam myślami do Warsztatów, ze zdobytej wiedzy staram się "wycisnąć" jak najwięcej.
Dzisiaj widzę jak niewiele mi potrzeba, a uśmiech można dać drugiemu nawet kiedy sami mamy trudne chwile, to tak niewiele kosztuje. Wiem też, że skromne życie też może być życiem wyjątkowym, zmieniły się moje priorytety życiowe.
Staram się zawsze zrozumieć drugiego człowieka, potrafię przebaczać.
Cytując książkę "Jezus żyje" Emiliena Tardifa widzę swoje życie: "Nasze życie rozwija się jak tajemnice Różańca: radosne, bolesne, chwalebne. Ale każda z nich kończy się stwierdzeniem: <Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu...>. Każdego dnia przeżywamy jedną z tajemnic. Całe życie nie może być tylko radosne albo chwalebne, tajemnice mieszają się na Chwałę Boga. Krzyż i Zmartwychwstanie są jak obrazy Rembranta, w których światło i cień przeplatają się nawzajem tworząc piękno."
W trudnych dla mnie chwilach to Pan Jezus prowadzi mnie w najlepszym kierunku. Dzięki Jezusowi dzisiaj jestem w Odnowie w Duchu Świętym "Źródło Łaski". Wraz ze Wspólnotą zawierzyłam się Jezusowi Chrystusowi poprzez ręce Maryi.
Chwała Panu!
Problemy nie rozwiązują się same. Problemy nadal są, ale na swojej drodze poznałam i poznaję wspaniałe osoby, często również poranione przez życie. Z kursu Emaus, z Warsztatów, z Fundacji u Sióstr Boromeuszek mam bliskie mi osoby z którym wzajemnie się wspieramy i pomagamy sobie nawzajem.
Chwała Panu!
Pan Jezus dodaje mi sił, wiem, że nieustannie mnie kocha i prowadzi.
Dlatego mówię: Totus Tuus. Amen.
Danusiu i Iwonko bardzo pragnę Wam podziękować za merytoryczną i praktyczną wiedzę z Warsztatów.
Danusiu dziękuję za okazaną troskę i duże, ilustrowane Pismo Święte, które nabyłam przy Katedrze wrocławskiej dzięki Tobie.
Iwonko dziękuję za wielkie serce, dodanie otuchy i pyszne obiady.
Polecam Warsztaty na Jasnej Górze z Pustynią Jedności również innym potrzebującym.
Aneta Kaczmarek
1. Świadectwo
20.06.2018
Niesienie pociechy duchowej wiernym podczas spowiedzi
W Wielki Czwartek 2000 roku zdiagnozowano u mnie poważaną chorobę płuc i po paru dniach przyjmowania kroplówek wylądowałem ostatecznie w częstochowskim szpitalu na oddziale płucnym. Choroba była na tyle poważna, że poprosiłem o sakrament namaszczenia chorych. Tamtejszy kapelan szpitalny zgodził się mi go udzielić, stwierdzając: „dobrze, jak nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi”… Dobrze, że moja wiara w moc sakramentu była większa niż jego.
Leżałem w szpitalu akurat w dniach, kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II miał ogłosić jako świętą Siostrę Faustynę Kowalską. Ktoś w prezencie podrzucił mi świeżo wydaną pozycję znanego profesora duchowości, o tej świętej zatytułowaną Mistyczny świat ducha. Kanonizacja siostry Faustyny Kowalskiej. Dzisiaj reklamując kolejne wydanie tej pozycji czytamy na stronie oficyny wydawniczej, że: Zawiera pełną i wnikliwą charakterystykę przeżyć i wizji mistycznych tej pokornej zakonnicy. Autor przeprowadził systemową analizę oraz interpretację zjawisk mistycznych, które wystąpiły w życiu świętej, np.: wizje Chrystusa, Matki Bożej, Trójcy Świętej, a także stanów eschatologicznych: nieba, piekła i czyśćca. Praca zawiera uporządkowaną i właściwie zinterpretowaną grupę zjawisk i przeżyć mistycznych, w ramach klasycznej teologii duchowości. Książka przeznaczona jest dla księży, seminarzystów, katechetów, teologów i innych osób interesujących się mistyką i żywotami świętych.
Ta reklama jest prawdziwa, tyle, że faktycznie książka służy teoretykom duchowości, a mnie nużyło czytanie tej systematycznej analizy. Natomiast czytając, tę tak uporządkowaną pracę, pojawiło się we mnie szczere pragnienie, by dotrzeć do źródła wiedzy o duchowości św. Faustyny, czyli do tekstu Dzienniczka Na szczęście inna życzliwa osoba mi go sprezentowała i zacząłem lekturę w szpitalnym łóżku. W dniu kanonizacji miałem już za sobą przeczytane początkowe fragmenty tej lektury. Czytałem ją z o wiele większym zainteresowaniem niż owo naukowe opracowanie, czuć było autentyczne życie duchowe. To co mnie jako kapłana mocno poruszało duchowo to fakt, jak często Siostra Faustyna ubolewała nad brakiem dobrych spowiedników, a szczególnie spowiedników dla dusz mistycznych. Dlatego pomyślałem, że poproszę ją o to, by mi wyprosiła łaskę, abym był dobrym spowiednikiem, bo ponoć w dzień kanonizacji Pan Bóg szczególnie obficie wylewa łaski za pośrednictwem wynoszonych na ołtarze świętych. Nie prosiłem jej o zdrowie ale - jak to stwierdził później życzliwy mi współbrat - ujawnił się tutaj mój jezuicki spryt, bo przecież, aby prowadzić dusze jako spowiednik potrzeba, aby Pan Bóg obdarzył zdrowiem chorującego spowiednika.
Na zdjęciu rentgenowskim, robionym w szpitalu, widoczna była jakaś plamka na płucu i lekarze brali pod uwagę, że może to być nowotwór. Zostałem skierowany na chirurgię płucną do Bystrej Śląskiej. Tam zrobili mi ponowne badania i w święto św. Andrzeja Boboli, patrona mojego zakonnego powołania, okazało się, że na zdjęciu rentgenowskim nie ma już żadnej plamki, zniknęła. Zostałem z Bystrej odesłany po kilku dniach pobytu do domu na dalsze przeciwgruźlicze leczenie. Z pewnością wstawiali się za mną u Pana Boga i św. Andrzej Bobola i św. siostra Faustyna. Ją gruźlica zabiła, w moim przypadku były już lekarstwa więc żyję i spowiadam i zdarza się czasem spotkać dusze mistyczne.
Czy spowiadam dobrze, tego nie wiem, ale całkowicie podpisuję się pod słowami św. Jana Pawła II, że jest to niewątpliwie najtrudniejsza i najbardziej delikatna, męcząca i wyczerpująca, ale też najpiękniejsza i przynosząca radość posługa kapłańska. [Reconciliatio et paenitentia, 29]
Ważnym drogowskazem w tej posłudze są dla mnie słowa św. Ignacego znajdujące się w Formule Instytutu określającej istotne rysy naszego Zakonu. Owa Formuła Instytutu uzyskała aprobatę papieża Pawła III i weszła do bulli papieskiej Regimini militantis Ecclesiae z 27 IX 1540, która została zatwierdzona przez nasz Zakon. Zaczyna się ona tymi słowami: Ktokolwiek w Towarzystwie naszym, a pragniemy, żeby było ono naznaczone imieniem Jezusa, chce walczyć dla Boga pod sztandarem krzyża i służyć samemu Panu i Biskupowi Rzymskiemu, Jego Namiestnikowi na ziemi, niech po złożeniu uroczystego ślubu czystości, uświadomi sobie, że jest częścią Towarzystwa, które zostało ustanowione przede wszystkim po to, żeby się w szczególny sposób przyczyniać do postępu dusz w życiu chrześcijańskim i chrześcijańskiej nauce i do szerzenia wiary przez publiczne głoszenie i posługę słowa Bożego, przez Ćwiczenia Duchowne i uczynki miłosierdzia, a szczególnie przez nauczanie dzieci i ludzi prostych chrześcijańskiej wiary i przez niesienie pociechy duchowej wiernym podczas spowiedzi.
Św. Ignacemu zależy by jezuita przyczyniał się do postępu duchowego ludzi w ich życiu chrześcijańskim między innymi przez niesienie pociechy duchowej wiernym podczas spowiedzi. Zatem, nie chodzi tylko o spowiadanie jak największej liczby ludzi, lecz chodzi o niesienie im w tym sakramencie pociechy duchowej, a to o wiele więcej i bardziej wymagające. Owa pociecha rozumiana jest przez Ignacego tak jak ją opisuje w Ćwiczeniach Duchownych. Oznacza ona radość i pokój duchowy, oznacza wzrost wiary, nadziei i miłości, oznacza pojawienie się duchowych pragnień, czy też w szczególnych przypadkach rozpalenie miłością lub łzy skłaniające do miłości.
Oczywiście spowiednik nie produkuje owych stanów duchowych, ale jego postawa może albo sprzyjać albo przeszkadzać Bogu w udzieleniu ich osobie spowiadającej się. Już na początku swego Dzienniczka Św. Faustyna napisała: O, gdybym miała od początku kierownika duszy, to nie zmarnowałabym tyle łask Bożych. Spowiednik wiele może duszy dopomóc, ale i wiele może zepsuć. O, jak bardzo spowiednicy powinni uważać na działanie łaski Bożej w duszach swych penitentów, to rzecz wielkiej wagi. Po łaskach w duszy można poznać jej ścisły stosunek z Bogiem. (Dz 35).
Drugą stroną medalu jest oczywiście postawa samego penitenta, który może sam blokować spływanie na niego pociechy duchowej w sakramencie pojednania, przeżywając go bardzo formalnie, a nie jako osobowe spotkanie z Bogiem bogatym w miłosierdzie … ale to zostawmy na osobne rozważanie
o. Tadeusz Hajduk SJ