a dam wam serce z ciała" (Ez 36, 26)
"...Odbiorę wam serce kamienne
Wirtualna wspólnota osób poszukujących Boga "Pustynia Jedności"
Kolory słońca
Strumyk kolorów porwał niskie słońce, w którego promieniach dojrzewały jesienne konfitury, rozszerzając swą paletę piękna, przeistoczył się stopniowo w potok kaskady barw dojrzałych, który to zatopił wiatr, co próbował zapanować nad porządkiem pielgrzymki liści bezpańskich. Rozszerzany bezkresem horyzontu zajmowanego terenu, przeistoczył się w rzekę poezji odcieni. Ona to podmyła wiele drzew i traw, zabierając ich życie ze sobą, na miejscach opuszczonych pozostała tylko szarość kikutów.
To mi…
To mi …się nie podoba,
To mi… krzyżuje me plany,
To mi…przeszkadza myśleć tylko o sobie,
To mi… to MIŁOŚĆ…prawdziwa jedyna.
Przechodzi tak blisko, tak cicho,
Tak jakby jej nie było.
Jesień
Zabierają jesień grabiami, sens spacerów szeleszczących,
Wiatr porywczy z ujmującym bratersko chłodem,
Zabierają jesień łopatami, kolor barw wielu,
Z delikatnie pląsającym słońcem, przymrozków orzeźwiających,
Zabierają jesień ciężarówkami,
Spojrzenie na odlatujące ptaki,
Z fascynującymi zapachami nieba głęboko malowanego,
Zabierają jesień trumnami,
Opustoszałe zamarłe szkielety
Wspomnień pięknych życia, dzisiaj pozbawionego zrozumienia,
Zabierają jesień życia trumnami.
Pożegnanie
Msza – atmosfera sięga nieba…
Po Mszy kwiaty, bombonierki,
Podziękowania bez końca i bez biały,
Ktoś wstaje – ktoś krzyczy,
Inni klaszczą, ktoś płacze, kogoś cucą, wynoszą,
Dzieci bawią się w berka,
Organista ochrypł,
Zaduch spocił się ohydnie,
Delegacje noszą sztandary, ze sterczącymi frędzlami, w kółko,
Śpiewy w chórze i z dźwięku komórek,
Ucierają się jak ciasto ekstazy zbiorowej,
Dzwon bije sprawiedliwie wszystkich po uszach,
Proboszcz próbuje po kieszeniach…
Nagle…pojawił się dziwny człowiek,
Jakiś taki nieludzki,
Zabrał czekoladki, kwiaty,
I pozostałe podarki ciężkie jak belka grzechów i poszedł…
Głosić prawdę o zbawieniu przez krzyż innym
Zalewając się niewidocznymi – w jupiterach pięknej uroczystości –
Krwawymi łzami.
Akurat…
Akurat On…Akurat tu…Akurat teraz…
przyszedł podarować miłość bezwarunkową,
a akurat ja…akurat tu…akurat teraz…
nie byłem gotowy,
na przyjęcie takiego gościa, takiego prezentu.
Trup
Nadgryziony czasem, o robaczywych zębach,
Z inteligencją wyssaną przez korzenie drzew okolicznych
Ze zniszczoną piersią przesłonięta wstęgą kwiatów –
orderem pośmiertnym,
leży trup i płacze,
cząstki kości z ciałem, ohydnie się trzęsą chyba z zimna,
bo odświętny garnitur, aby się nie pognieść rozłożył się obok,
a tymczasem nowiutki różaniec zapomniał modlitwy w gębie,
więc nie wiadomo, gdzie dokładnie uleciała dusza,
a trup dalej leży i płacze,
wśród wiatru z podgniłych liści
zaczadzone znicze jęczą,
za późno, za późno.
Za późno
Za późno, by powiedzieć za wcześnie
Bieg wydarzeń ruszył, choć decyzje nie podjęte,
Za wcześnie, by powiedzieć za późno,
Bieg wydarzeń jeszcze nie ruszył,
A już postanowienia zaniechane
I tylko śmierć, przyjdzie za … zaskakująco
I powie, iż wszystko było w odpowiednim czasie.
Kocham Ciebie
Chodź położymy się obok śmierci
Będziemy patrzeć jak dojrzewa
Wokół ptaki chmury, a może nawet drzewa
Gdy już zmądrzejemy troszeczkę
To uciekniemy gdzieś daleko
Obok śmierci do nieba
Chodź położymy się obok życia
Będziemy patrzeć jak ucieka
Ze źdźbłem w dłoni, kromką chleba
A może nawet półlitrem mleka
Gdy już znudzimy się troszeczkę
To wrócimy, bardzo szybko, do głównego nurtu życia,
Które czeka
Chodź położymy się obok siebie
Będziemy patrzeć jak kochamy
Widoki gór, owieczki, a może nawet słońce na niebie,
A gdy już się troszeczkę napatrzymy
Każdy z nas na samym szczycie szczęścia zawoła
Kocham Ciebie.
Ja Jestem
Nie ma mnie tu, nie ma mnie tam
Nie ma …
I tylko ten głos …
Cisza, cisza, wydobywa…głębsze ja
Nie ma mnie tu, nie ma mnie tam
Nie ma …i tylko ten głos, pustka, pustka
Wyławia …pełniejsze jestem
Nie ma mnie tu, nie ma mnie tam, nie ma mnie…
I tylko ten głos, pustka...ciszy, cisza…pustki
JA JESTEM…KTÓRY JESTEM.