a dam wam serce z ciała" (Ez 36, 26)
"...Odbiorę wam serce kamienne
Wirtualna wspólnota osób poszukujących Boga "Pustynia Jedności"
Tadeusz Miciński [1873 – 1918]
poeta [tomik wierszy „W mroku gwiazd”], prozaik [powieści, m. in. „Nietota. Księga tajemna Tatr”, „Ksiądz Faust”, ”Wita”, nowele], dramaturg [m.in.„W mrokach złotego pałacu, czyli Bazylissa Teofanu”, „Termopile polskie”, „Kniaź Patiomkin”, „”Noc rabinowa”], publicysta [m.in.”Do źródeł duszy polskiej”].
Utwory Tadeusza Micińskiego umieszczone na stronie za zgodą Ireny Micińskiej, spadkobierczyni jego twórczości.
Nokturn
Las płaczących brzóz
śniegiem osypany,
pościnał mi mróz
moje tulipany.
Leży u mych stóp
konająca mewa -
patrzą na jej trup
zamyślone drzewa.
Śniegiem zmywam krew,
lecz jej nic nie zgłuszy –
słyszę dziwny śpiew
w czarnym zamku duszy.
***
Zahuczał wicher – wicher jesienny
nad moim sercem – sercem tułaczem -
i Anioł senny – Anioł Gehenny
Już mnie powitał – powitał płaczem.
***
Fioletowe góry
Zapadają w mgły,
Ciemnieją lazury –
Jakby w głębię szły.
Złoty róg miesiąca
sieje poblask mdły –
lasów wiatr nie trąca,
jakby do snu szły.
Potok wciąż głośniejszy
rwie się jak zwierz zły –
smutek wciąż czarniejszy –
coraz gęstsze mgły.
/Tadeusz Miciński - ze zbiorku „”W mroku gwiazd”/
Tadeusz Miciński
Wąż w kieszeni
Żółwim krokiem żółw kroczy
Senne jeż przeciera oczy
Żuczek ziewa przez dzień cały
Bo okrutnie niewyspany.
Żaby skrzeczą żabim głosem
A wąż mruczy pod nosem:
- Kiedy to się wreszcie zmieni
I nie będzie wąż siedział u skąpca w kieszeni.
Irena Micińska
Mąż i żona
Na jeża fuka żona.
Chodzi i gdera wciąż,
Wyraźnie obrażona:
Cóż za nieznośny mąż!
- Spóźniłeś się na obiad pięć godzin
I to właśnie w dniu moich urodzin.
- Stałem tak długo w sklepiku.
Zakupy są w kuchni, w koszyku.
Poszła zobaczyć żona.
Wraca rozpromieniona.
- Kupiłeś mi bukiet róż!
Gniewać się nie chcę już!
Nie będę narzekać wciąż,
Gdy przy mnie jest mój najdroższy mąż!
- A ty najwspanialszą jesteś żoną,
Chociaż udajesz czasem obrażoną.
Irena Micińska
Listopad
Smutny zamyślony
Jesienny wiatr
Strąca z drzew
Ostatnie liście.
Do niedawna
Żółte, brązowe, purpurowe
Tworzyły w parkach
Wspaniałe różnobarwne kobierce.
Teraz szare, skulone
Przycupnęły cichutko.
Czekają na zimę.
Irena Micińska
Światełko
Idzie grudzień wolno
Nic wkoło nie widzi
Wiatr lamentujący
Gdzieś z oddali słyszy.
Zimno mu, markotno
Mróz panuje srogi
Zasypało śniegiem
Kręte polne drogi.
I tylko światełko
W pobliskim kościółku
Błyszcząc pośród cieni
Wnosi w tę głęboką
Czarną noc nadzieję
Że już wkrótce chwałą
Ziemia zajaśnieje.
I radość się budzi
Cichutko nadchodzi
Z wieścią dla nas ludzi:
„Bóg się wam dziś rodzi”.
Irena Micińska
.