7 - 8 sierpnia 2017 - jesteśmy w Wilnie, Dana w charakterze przewodnika, bo była tu już wiele razy. Wilno - stolica Litwy, a także ośrodek kultu religijnego wielu wyznań. Są tu kościoły katolickie, cerkwie prawosławne, zbory protestanckie, synagogi.
Wędrówkę swoją rozpoczęłyśmy od Starego Miasta, od Ostrej Bramy z cudownym obrazem Matki Boskiej Miłosierdzia.
Kolejno odwiedziłyśmy Kościół Św. Teresy i Cerkiew Św. Ducha, znajdującą się na terenie męskiego monasteru. W Cerkwi znajdują się zmumifikowane ciała świętych męczenników wileńskich.
I Kościół jezuicki Św. Kazimierza. Posługiwał tu św. Andrzej Bobola.
Spacer ulicą Ostrobramską skończyłyśmy przy miejskim Ratuszu.
Potem poszłyśmy do rosyjskiej Cerkwi Św. Mikołaja. Magda swoim strojem próbowała zaakcentować wschodnie klimaty :). Mijałyśmy też kolejną, małą, ale niestety zamkniętą cerkiewkę.
Następnym zabytkiem, który zwiedziłyśmy było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, niewielka świątynia włączona w ciąg kamienic, z oryginalnym obrazem Jezusa Miłosiernego, namalowanego wg. wskazówek s. Faustyny.
I słynny Wileński Uniwersytet założony przez króla Stefana Batorego.
Wędrując po Wilnie szukałyśmy oczywiście śladów wielkich Polaków. Poza licznymi tablicami upamiętniającymi Adama Mickiewicza, trafiłyśmy na nazwisko Ignacego Domeyki, który jest nam szczególnie bliski. Chodziłyśmy bowiem do szkoły podstawowej jego imienia (w naszych czasach szkolnych była to Szkoła Podstawowa nr 162 w Warszawie) i śpiewałyśmy na akademiach "...pan Domeyko z kolegami w filareckim Wilnie..." :).
Podczas przechadzki natknęłyśmy się także na wiele śladów wskazujących na obecność społeczności żydowskiej w tym mieście.
Wracając z dzielnicy żydowskiej mijałyśmy Kościół pw. Wszystkich Świętych, a następnie weszłyśmy do zboru luterańskiego.
W Wilnie poza pięknie odrestaurowanymi zabytkami, można spotkać też takie, które po okupacji sowieckiej, nie wróciły jeszcze do dawnej świetności. Takim jest Klasztor Franciszkański, w pobliżu którego znajduje się Biblioteka Adama Mickiewicza.
Warto też zwrócić uwagę na niebywały urok wileńskich uliczek i skwerów.
I na lokalne osobliwości takie jak stare, drewniane chałupy w centrum miasta (niestety nie mamy zdjęć) i trolejbus rodem z poprzedniej epoki.
Zbliżała się godzina 14, mogłyśmy więc pójść do hotelu, w którym zarezerwowałyśmy miejsce. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że nasz pokój jest w piwnicy i nie ma okien. Oczywiście było to efektem starań, aby nasze wyprawy były "po taniości" :). Ale w sumie okazało się, że jest bardzo dobrze, czyściutko i wszystko co potrzeba. Możemy to miejsce z czystym sercem polecić wszystkim, którzy chcą przyjechać do Wilna (nie wszystkie pokoje są w piwnicy i bez okien :)). Również pobyt w tym hotelu spowodował, że pozbyłyśmy się kompleksów związanych ze znajomością języków obcych. Pani bowiem pracująca w recepcji, nieźle operująca zresztą językiem rosyjskim, tłumaczyła nam, że w tejże piwnicy są trzy pokoje, jeden nasz, drugi pusty, a w trzecim mieszkają животные. To po rosyjsku zwierzęta. Zaczęłyśmy się zastanawiać czy zakwaterowano psy, a może koty :). A mieszkało tam po prostu trzech mężczyzn :).
Po krótkim odpoczynku (jechałyśmy całą noc autokarem), poszłyśmy na słynny cmentarz "Na Rossie", jedną z polskich nekropolii narodowych. Znajduje się tam grobowiec, w którym pochowana jest matka Józefa Piłsudskiego i Jego serce (z wykutym słynnym napisem "Matka i Serce Syna"). Ponadto na cmentarzu można spotkać wiele nazwisk wskazujących na to, że ludzie tam pochowani należeli do wielkich polskich rodów.
Wracając z cmentarza weszłyśmy na teren Hospicjum bł. Ks. Michała Sopoćki, gdzie zostałyśmy serdecznie przywitane przez jedną z sióstr tam posługujących. Za murem Hospicjum, na którym umieszczona jest piękna Droga Krzyżowa, stoi okazały, aczkolwiek mocno zniszczony Kościół pw. Serca Jezusowego zwany Kościołem Wizytek. Losy tego Kościoła były mocno skomplikowane. Siostry Wizytki w 1694 roku przybyły do Wilna i rozpoczęły budowę klasztoru. Po 1864 roku, w ramach rusyfikacji, władze rosyjskie skonfiskowały go i przemianowały na prawosławny monaster św. Marii Magdaleny. W roku 1919, po odzyskaniu niepodległości, wróciły do niego Siostry Wizytki. Po II wojnie światowej władze komunistyczne zamieniły go na więzienie (czynne do 2008 roku). Obecnie świątynia stoi pusta, nie jest dostępna ani dla wiernych, ani dla turystów.
Kolejno były jeszcze Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny i Zespół Kościołów Św. Anny i Św. Franciszka z Asyżu (OO. Bernardynów).
A na wieczór pozostała nam imponująca Bazylika archikatedralna św. Stanisława Biskupa i św. Władysława, w której znajdują się m.in. groby królów i królowych Polski, wielkich książąt i księżnych litewskich: Aleksandra Jagiellończyka, Elżbiety Habsburżanki, Barbary Radziwiłłówny oraz serce Władysława IV Wazy.
Poszłyśmy także do Kościoła Podominikańskiego. Tam pierwotnie umieszczony był, przez wiele lat, oryginał obrazu Miłosierdzia Bożego. Obecnie na jednym z filarów znajduje się jego kopia. Przy tym Kościele Danka przez kilka lat uczyła w Studium Katechetycznym.
Następnego dnia rano postanowiłyśmy pójść na Zarzecze, zabytkową dzielnicę Wilna, leżącą na prawym brzegu Wilejki. Przed wojną zamieszkiwane było głównie przez społeczność żydowską, natomiast później było ulubionym miejscem artystów. Zwane wileńskim Montmartre, było mocno zaniedbane, od 1999 jest odnawiane. Tu dzieciństwo spędził znany polski śpiewak operowy, Bernard Ładysz oraz urodziła się Kira Gałczyńska, córka K. I. Gałczyńskiego. A z ciekawostek: to jest takie "państwo w państwie", posiada własną konstytucję.
Niestety Zarzecze zwiedziłyśmy dość pobieżnie, bo trzeba było zwrócić klucze w hotelu. Potem poszłyśmy na dworzec autobusowy, zostawiłyśmy bagaże w przechowalni (to jest ważne, o czym będzie w Świadectwach) i pojechałyśmy do pobliskich Trok. Zwiedziłyśmy Kościół ze słynnym obrazem Matki Boskiej Trockiej i poszłyśmy obejrzeć zamek położony na jeziorze Galwe.
Po powrocie do Wilna (bardzo dusznym, gorącym autobusem bez klimatyzacji), chciałyśmy zwiedzić jeszcze Muzeum Ofiar Ludobójstwa (tzw. Muzeum NKWD/KGB). Dana nie bardzo pamiętała gdzie jest, więc próbowałyśmy dojść z pomocą nawigacji, która prowadziła nas "jak Magellan". Ale dzięki temu zobaczyłyśmy piękną, rosyjską cerkiew pw. Św. Konstantyna i Michała, przeszłyśmy ładnym skwerem i doszłyśmy do "dziwnego budynku" (nie wiemy co to jest!). W końcu GPS doprowadził nas do Muzeum, które niestety było zamknięte. Jednakże i tak duże wrażenie robi fasada budynku, u dołu której wypisane są nazwiska ofiar.
Tego wieczoru zwróciła też naszą uwagę ciekawa rzeźba na budynku Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego.
Na koniec naszej wędrówki po Wilnie wróciłyśmy do litewskiej Kaplicy Miłosierdzia Bożego na mszę św.
I tu rozpoczęła się pewna niesamowita historia, którą opisze Dana w Świadectwach.
Miałyśmy przez tę sytuację trochę "duszę na ramieniu", ale skończyło się dobrze i kolejnej nocy (tym razem w absolutnie zimnym, dla odmiany, autobusie) udałyśmy się w powrotną podróż do Warszawy.
Mimo drobnych niedogodności wycieczka była przecudna, a ten czas zupełnie wyjątkowy.