top of page
Bogda

Głotowo - Warmińska Jerozolima


Chyba nigdy konieczność załatwienia urzędowej sprawy nie sprawiła mi tak wielkiej radości - znów mogłam pojechać na moją ulubioną Warmię i Mazury. Wraz z mężem chcieliśmy nacieszyć oczy przepięknymi widokami i po raz kolejny odwiedzić Świętą Lipkę i Gietrzwałd. W trakcie załatwiania sprawy dowiedziałam się, że 3 kilometry od Dobrego Miasta jest Głotowo zwane Kalwarią Warmii lub Warmińską Jerozolimą. Do tej pory w trakcie licznych podróży po Warmii i Mazurach nie natrafiłam na małą choćby wzmiankę na temat tej bardzo starej (pierwsze wzmianki pochodzą z 1290 roku), położonej na uboczu, małej, urzekającej klimatem modlitewnym miejscowości. Kalwaria powstała 125 lat temu, wybudowana przez miejscowego kupca Johannesa Martena, który z drogi krzyżowej w Jerozolimie przywiózł kamyki jako relikwie i kazał umieścić w każdej stacji drogi krzyżowej w Głotowie. Stacje - kapliczki położone są w starym, dziewiczym parku. Cisza, czasem tylko zmącona naturalnymi odgłosami przyrody, sprzyja wsłuchaniu się we własne myśli. Nareszcie bez pośpiechu i komercji obecnej chyba we wszystkich sanktuariach, mogliśmy zadumać się przy każdej stacji drogi krzyżowej, napić wody ze źródełka przed grotą Matki Boskiej z Lourdes i nikt nam nie wchodził „na plecy” z aparatem fotograficznym, bo nie spotkaliśmy w trakcie godzinnej wędrówki ani jednej tzw. żywej duszy. Później udaliśmy się do kościoła w Głotowie. Kamieniem węgielnym pod budowę tej świątyni stała się legenda - przed najazdem pogańskich Litwinów wierni schowali na polu Najświętszy Sakrament. Kościół spalono, część mieszkańców zabito, a po latach odkopano kielich z nienaruszoną hostią. Zgodnie z legendą kielich przeniesiony został do kościoła w Dobrym Mieście, ale wracał z powrotem do Głotowa. W tym miejscu wybudowano ostatecznie w 1726 roku murowany kościół w stylu barokowym. Po wejściu do świątyni okazało się, że jesteśmy tylko we dwoje, absolutna cisza, dzięki której można trwać i trwać w nabożnym skupieniu. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, a problemy…. Jakie problemy? Niestety trzeba było opuścić to magiczne miejsce i udać się w dalszą drogę. Kręte, wąskie drogi w szpalerze drzew, w dole jeziora, zaprowadziły nas do Świętej Lipki. Miejsce, które nieodmiennie zachwyca mnie swoją architekturą, pasjonuje historią, niekoniecznie ma atmosferę, która skłania do refleksji nad sobą, kontemplacji. Trudno jest się skupić przy licznych różnojęzycznych wycieczkach i straganach wypełnionych po brzegi wszelkim dobrem. Niestety na Gietrzwałd nie starczyło dnia i sił, ale „Głotowska perełka” wynagrodziła nam te tęsknoty dziesięciokrotnie.


122 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page