Ruszamy:)
Te dwa krzyże, jeden katolicki drugi prawosławny, stojące od tak sobie przy drodze, to nasze Podlasie, Podlasie, które kochamy. Początkowo planowałyśmy, że najpierw pojedziemy do św. Onufrego - do Jabłecznej (Męski Klasztor Prawosławny pod jego wezwaniem) a następnie do Kodnia, do Matki Bożej Kodeńskiej. Św. Onufry okazał się jednak dżentelmenem i nie dopuścił, aby wpierw odwiedzić jego, a potem dopiero Maryję. Za nic w świecie nie mogłyśmy znaleźć asfaltowej drogi do Jabłecznej. Drogowskaz kierował nas wyraźnie na jakąś polną drogę. Podjęłyśmy więc decyzję aby najpierw odwiedzić Matkę.
A oto Sanktuarium w Kodniu naszymi oczyma:)
Przepiękny jest także pobliski park z drogą krzyżową i oratorium.
Dzięki uprzejmości tubylców (ich wskazówkom) po opuszczeniu Kodnia pojechałyśmy asfaltową drogą do Jabłecznej. I kolejne zderzenie dwóch obrządków katolickiego i prawosławnego, tym razem na cmentarzu, obok którego przejeżdżałyśmy.
W końcu przywitał nas św. Onufry:)
Po urokliwym wjeździe do monasteru, czekało nas przesympatyczne przyjęcie przez zakonnika oprowadzającego po cerkwi. Mimo wyraźnych oznaczeń zabraniających fotografowanie wnętrza, wydał nam 'rozkaz", że mamy dokładnie obfotografować całą cerkiew, co z chęcią uczyniłyśmy:)
Na pierwszym zdjęciu przedstawiony jest w całości ikonostas, na drugim, z cudów słynąca ikona Matki Bożej zwanej Jabłeczyńską, a ikona św. Onufrego umieszczona po lewej stronie ikonostasu widnieje na zdjęciu trzecim.
A teraz inne ciekawsze fragmenty tej przebogatej cerkwi.
Cudne jest także otoczenie wokół klasztoru.
Spotkałyśmy też milczących posłuszników (nowicjuszy). Jeden bez zewnętrznie dostrzegalnego sensu jeździł po zaroślach traktorem, drugi "pielił chodnik". No cóż, chyba ćwiczyli się w posłuszeństwie. Nie ośmieliłyśmy się zrobić im zdjęcia:) .
Ciekawostką jest to, że św. Onufry to zarówno święty Kościoła Katolickiego jak i Prawosławnego, taki EKUMENICZNY ŚWIĘTY. Życie św. Onufrego datuje się na IV, V w. Był rzekomo synem perskiego bądź egipskiego władcy. Przeżył ponad 60 lat samotnie na pustyni. Jego życie było naznaczone surową ascezą. Ale myślimy, że musiał być bardzo ciepłym i pogodnym człowiekiem patrząc na jego współczesnych duchowych synów. Tym mnichom nie tylko usta się śmiały, ale i oczy, te oczy były pełne miłości. Chciałybyśmy, w tym miejscu, podziękować zakonnikom z Jabłecznej za prawdziwie boży klimat tego miejsca. Chcemy podziękować też za wspólną modlitwę nieszporami oraz Akatystem ku czci św. Onufrego:)
Warto również wspomnieć, że Monaster leży dosłownie 10 mim wolnym spacerem od Bugu, gdzie przebiega granica polsko-białoruska.
I jeszcze jeden obraz, którego chyba już w Polsce poza Podlasiem się nie zobaczy:
:) :):)
A oto my, dwie dzielne wędrowniczki:)