Ponad rok temu, w ostatniej chwili, zdecydowałam się na dołączenie do pielgrzymki jadącej do Medjugorie (jest to miejscowość na terenie Bośni i Hercegowiny). Do tego miejsca wybierałam się od ponad 10 lat, ale jakoś nigdy się nie składało.
Wyruszyłam w nie najlepszym nastroju i nie miałam szczególnych oczekiwań. Ku mojemu niemałemu zdziwieniu po przyjeździe na miejsce poczułam głęboki pokój, który w pewnym sensie towarzyszy mi do dnia dzisiejszego. Nie widziałam żadnych spektakularnych zjawisk ani znaków. Jednak pokój, którego doświadczyłam był nie z tego świata. I właśnie on jest dla mnie największym cudem.
W miasteczku istnieje wiele wspólnot. Udało mi się dotrzeć do "zamku", gdzie były biznesmen prowadzi dom dla księży pragnących przeżyć odnowę duchową.oraz we wspólnocie Cenacolo, gdzie wiele osób odnajduje sens i cel swojego życia, a także we wspólnocie Dom Ojca dla osieroconych dzieci.
Odwiedziłam również chorwackie Lurdes, z, co prawda nie w moim stylu, ale robiącą wrażenie figurą Maryi.
Pojechałam do Mostaur. Jest to miasto chrześcijańsko-islamskie. Około 20 lat temu toczyły się tu krwawe walki. Niestety byłam w tym mieście w nocy, dlatego zdjęć z tego miejsca praktycznie nie mam.
Był też czas na wypoczynek, nad wodospadami oraz na Chorwacji nad Adriatykiem.
Z podróży powrotnej pozostały mi w oczach niesamowite widoki:)