top of page
O. Tadeusz

Z Jezusem Nauczycielem na dorocznych rekolekcjach w Bardo Śląskim


Posoborowe dokumenty naszego Zakonu przypominają nam jezuitom, że „Ćwiczenia Duchowne są źródłem i centrum naszego powołania i szczególnym środkiem do pielęgnowania odnowy i jedności w Towarzystwie oraz pełnienia w bardziej pogłębiony sposób naszej misji apostolskiej.

Czyli jeśli naprawdę zależy nam na służeniu ludziom w sposób bardziej pogłębiony, musimy pielęgnować swoją osobistą odnowę duchową, a to najmocniej dokonuje się przeżywając rekolekcje.

Owe dokumenty zresztą myśląc o rekolekcjach, tak to uzasadniają: w nich, bowiem przede wszystkim doświadczamy Chrystusa i odpowiadamy na Jego wezwanie nas do Towarzystwa. I z tego wypływa jasne zalecenie: dlatego należy je odprawiać każdego roku przez osiem dni bez przerwy”.

Doceniając wagę tego doświadczenia Chrystusa, zaleca się także m.in., by Prowincjałowie zwracali uwagę na to, w jaki sposób jezuici odprawiają swoje doroczne rekolekcje, oraz by również jezuici, którzy zakończyli już formację podstawową i są kapłanami, odprawiali przynajmniej niekiedy doroczne rekolekcje pod przewodnictwem jakiegoś doświadczonego kierownika duchowego.

Jestem w Zakonie 36 lat i moje pierwsze Ćwiczenia duchowne, były przeżyte w ich formie klasycznej, czyli jako 30-dniowe, cały styczeń tuż po wybuchu stanu wojennego. Potem, co roku, w trakcie formacji do kapłaństwa, odprawiałem zalecane rekolekcje 8-dniowe, dawane przez jakiegoś z moich starszych współbraci kapłanów, wpierw krakowskich, a potem rzymskich. Pierwsze lata po powrocie do kraju ze studiów rzymskich, odprawiałem swoje rekolekcje włączając się w grupę rekolektantów w naszych domach rekolekcyjnych w Czechowicach i Częstochowie, robiąc kolejne tygodnie Ćwiczeń duchownych. Praktykę tę przerwał mój wyjazd na kilkumiesięczną tzw. trzecią probację do Salamanki. W ramach tego etapu formacji odprawiłem po raz drugi miesięczne rekolekcje.

Od tamtej pory minęło ponad 20 lat, w których staram się dobrze przeżyć ten czas, który w sumie jest najważniejszym czasem w roku, bo to czas oddany w pełni Jezusowi, by pogłębiać z Nim tę więź, która przecież jest sensem i istotą mojego powołania.

Kilkakrotnie, w tych ostatnich latach dołączałem do grupy w naszych domach rekolekcyjnych podczas rekolekcji tematycznych, tzw. syntezy i prosząc któregoś z moich współbraci, by towarzyszył mi przez codzienne rozmowy o tym, co przeżywam. Parokrotnie też brałem udział w rekolekcjach organizowanych dla jezuitów i prowadzonych przez któregoś z współbraci.

Ale na ogół wybierałem jakieś miejsce w domach zakonnych innych zgromadzeń, by tam mieszkając, starać się żyć jak najpełniej w odosobnieniu i korzystając z ich kaplicy pogłębiać moją relacje z Jezusem. Dwukrotnie gościli mnie Bracia Albertyni na Kalatówkach w Tatrzańskim Parku Narodowym, ale jako że były to okresy poza sezonem turystycznym (listopad i kwiecień), więc miejsce naprawdę było odosobnione. Byłem też gościem dwóch żeńskich zgromadzeń klauzurowych, odprawiając rekolekcje u Dominikanek w Świętej Annie i u Norbertanek w Imbramowicach. Częściej jednak gościły mnie żeńskie zgromadzenia czynne: Służebniczki Starowiejskie w Szczawnicy, Służki Jezusa w Mariówce, Józefitki w Polanicy Zdroju, Jadwiżanki wawelskie w Zawichoście, oraz Urszulanki „czarne” w Nałęczowie i w Polanicy Zdroju.

U tych ostatnich też postanowiłem przeżyć tegoroczne rekolekcje. Tym razem w ich domu w Bardo Śląskim, gdzie wcześniej spędziłem cały czerwiec dając miesięczne rekolekcje 13 siostrom probanistkom. Miejsce i okolica są urocze i sprzyjają odosobnieniu, tym bardziej, że odprawiałem te rekolekcje na początku Adwentu, więc ścieżki w lesie były bezludne. To, co oglądały moje oczy przy okazji spacerów, można zobaczyć na zamieszczonych zdjęciach.

W tym roku chciałem spotykać Jezusa korzystając z Ewangelii według Św. Mateusza wychodząc od zaproszenia Jezusa, by przynieść Mu swoje ciężary i przyjąć Jego pokrzepienie i uczyć się od Niego pokory. Szedłem, więc za Jezusem, jako Nauczycielem przez kolejne rozdziały Ewangelii następujące po tym zaproszeniu. Daleko tej postawie do nieśmiałości czy zakompleksienia, czy też chowania głowy w piasek. Nauki pobrałem, a teraz czas by zdawać z nich egzamin. Tak mi się marzy, by ten temat podjąć na rekolekcjach tematycznych planowanych w przyszłym roku dla innych, a szczególnie w tutejszym domu rekolekcyjnym, który jesienią przyszłego roku powinien już zacząć swoją działalność.


36 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page