Drodzy przyjaciele, jest 16.01.2018 godzina 1.17, jesteśmy na przejściu granicznym Hrebenne - Rawa Ruska, jedziemy do Kijowa :)
18.01.2018 Jesteśmy już dwa dni w Kijowie. Pierwszego dnia, po piętnastogodzinnej podróży, było nas stać jedynie na krótką przechadzkę po śródmiejskich terenach Kijowa. Jechałyśmy metrem, które jest imponująco głęboko pod ziemią, co robi duże wrażenie (stacja Arsenalna jest najgłębiej położoną na świecie - 105 metrów poniżej poziomu terenu).
Wysiadłyśmy na sławnym Majdanie Niezależności przy głównej ulicy Kijowa, Chreszczatyk.
I wyszłyśmy na plac, gdzie jest wiele symboli pamięci o wydarzeniach z 2014 roku.
Na tyłach tablic upamiętniających ofiary Majdanu, znajduje się maleńki, ekumeniczny Kościół, w którym można pomodlić się w ich intencji.
Tego dnia byłyśmy także pod Cerkwią Mądrości Bożej oraz św. Michała.
Wczoraj pojechałyśmy do miejsca pamięci i pochówku ofiar NKWD w Bykowni, które zrobiło na nas wielkie wrażenie. Było to wręcz mistyczne przeżycie spotkania z przeszłością.
Tu warto podać kilka wskazówek dla osób chcących dotrzeć do tego miejsca. Jest to bardzo blisko Kijowa, można dojechać do stacji metra linii M1 Lisowa, a następnie wsiąść do marszrutki, która jedzie do Browarów. Należy się zapytać kierowcy czy zatrzyma się przy memorialu (nie wszyscy chcą).
Tak jak wspomniałyśmy, jest to bardzo blisko miasta. Powrotną podróż można odbyć pieszo piękną. leśną drogą biegnącą równolegle do szosy (jak też zrobiłyśmy i bez problemu dotarłyśmy do metra).
Po południu podeszłyśmy pod pomnik Matki - Ojczyzny niecieszącym się wśród tubylców szczególną estymą (pozostałość po czasach CCCP). Pomnik w czasach poradzieckich został skrócony o fragment miecza, by nie górować nad Ławrą Peczerską. Nieopodal pomnika znajduje się skansen sprzętu wojennego. W pobliżu można też zobaczyć czołg z flagą Ukrainy.
Następnie przeszłyśmy w okolice Ławry Peczerskiej, którą zamierzamy dokładnie zwiedzić następnego dnia.
Wracając do hostelu, który Łukasz, oglądając przesłane mu zdjęcia, nazwał "akademikiem", przespacerowałyśmy się jeszcze wieczorową porą po Chreszczatyku.
Dziś 19.01.2018, wyruszyłyśmy do Kijowsko-Peczerskiej Ławry. Zwiedzanie tego zespołu cerkiewnego zajęło nam ponad 4 godziny. Samo wejście do Ławry robi wielkie wrażenie.
Po przejściu bramy naszym oczom ukazała się przepiękna Wielka Cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy (Sobór Uspieński). Po prawej i lewej strony znajdują się budynki Muzeum Ikon. Widziałyśmy także Cerkwię Wszystkich Świętych, byłyśmy na tarasie widokowym. Jednak największe wrażenie zrobiły na nas pieczary, czyli miejsca pochówku świętych Cerkwi Prawosławnej, od tych żyjących w XI w. do świętych męczenników czasów współczesnych. Jest to miejsce święte dla wyznawców Prawosławia. Równie duże wrażenie, jak piękno tego miejsca, zrobił na nas widok prawdziwie rozmodlonych ludzie, tak starszych jak i młodych (wewnątrz cerkwi, jak jest to w zwyczaju wschodnim, nie można robić zdjęć).
19.01.2018 Jesteśmy w Soborze Mądrości Bożej zwanym także Soborem Św. Sofii (ukr. Софійський Собор). Jest to cerkiew wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie znajduje się tam muzeum. Cerkiew w stylu bizantyjskim, wielokrotnie była niszczona (przez Tatarów i w ramach ateizacji CCCP).
Na terenie soboru jest imponująca dzwonnica, na którą, nie bez strachu, weszłyśmy, by móc podziwiać panoramę miasta.
Przed Soborem Św. Sofii stoi pomnik Bohdana Chmielnickiego.
Następnym zwiedzonym przez nas zabytkiem był Chram (Cerkiew) Św. Michała, nieopodal którego stoi pomnik świętej Olgi, świętego Andrzeja oraz świętych Cyryla i Metodego.
Potem pojechałyśmy do Muzeum Czarnobyla, które mieści się niedaleko stacji metra Kontraktowa Płoszcza (ukr. Контрактова площа).
W Muzeum Czarnobyla otrzymałyśmy kupon ze zniżką 10 % na wycieczkę do zony czarnobylskiej oraz adres strony, przez którą można takie wycieczki załatwić. Niestety albo "stety" na pozwolenie na wjazd do zony czeka się co najmniej 7 dni. A nasz pobyt w Kijowie trwa 6 dni, więc nie miałyśmy nawet możliwości podjęcia decyzji.
Na temat tragedii czarnobylskiej warto obejrzeć film "Bitwa o Czarnobyl".
Po wyjściu z Muzeum poszłyśmy na spacer, podczas którego miałysmy okazję podziwiać kolejne ciekawe miejsca Kijowa m.in. Cerkiew św. Mikołaja oraz pomnik Tarasa Szewczenki (ukraińskiego poety i malarza okresu romantyzmu, tworzącego również w języku rosyjskim). W Kijowie jest widoczne szczególne kultywowanie pamięci tego artysty (jego imieniem nazwany jest plac, bulwar oraz stacja metra, nieopodal której mieszkałyśmy).
20.01.2018 pojechałyśmy nad "Kijowskie Morze", czyli gigantyczny zalew na Dnieprze (o długości ok. 130 km, zaczyna się niedaleko Kijowa, a kończy nieopodal Czarnobyla) .
"Morze Kijowskie" oglądałyśmy z wysokości miejscowości Ljutiż, do której dowiozła nas marszrutka linii 355 ze stacji Bohaterów Dniepra (M2). Poza podziwianiem pięknego krajobrazu "Morza" zwiedziłyśmy podkijowską wieś (w okolicznej cerkwi batiuszka pozwolił wyjątkowo zrobić nam zdjęcia, które niestety nie są wysokiej jakości, ponieważ po wejściu z mrozu obiektyw zaparował).
Wracając, przy stacji Bohaterów Dniepra, mimo że byłyśmy na Ukrainie, a nie w Gruzji, skosztowałyśmy chaczapuri, bowiem w Kijowie jest sporo barków prowadzonych przez Gruzinów.
Następnie pojechałyśmy na Cmentarz Bajkowy, lecz było już ciemno i przeszłyśmy się tylko ulicą dzielącą cmentarz na dwie części.
Niedzielę, 21.01.2018, rozpoczęłyśmy od Mszy Świętej w języku ukraińskim w Kościele pw. św. Aleksandra. Kościół ten ufundowany przez Polaków, obecnie integruje międzynarodową społeczność katolicką w Kijowie. Odprawiane są tam Msze Św. w j. ukraińskim, polskim, angielskim, niemieckim i po łacinie.
Następnie pojechałyśmy na Cmentarz Bajkowy, jedną z najstarszych nekropolii na Ukrainie, aby go dokładnie zwiedzić. Jest to nekropolia, na której pochowani są wyznawcy trzech odłamów chrześcijańskich: prawosławia, katolicyzmu i protestantyzmu. Można też odnaleźć wiele grobów bez krzyży, a także z czerwoną gwiazdą oraz sierpem i młotem (symbolami CCCP). Można również na wielu z nich odczytać napis "Герой Советского Союза" (Bohater Związku Radzieckiego).
Było to ostatnie miejsce, które zwiedziłyśmy.
I jeszcze kilka fotek lokalnych osobliwości.
22.01.2018 Wracamy do Polski. Miło zaskoczyła nas poczekalnia "Ecolines" w Kijowie. Schludnie, ciepło i porządnie. Z odpowiednim wyprzedzeniem informacja o rozpoczęciu odprawy. Mniej miłe doświadczenia mamy z granicy ukraińsko-polskiej, którą przekraczałyśmy na przejściu Dorohusk-Jagodzin. Oczekiwanie na odprawę po stronie polskiej trwało ok. 7 godz. (Ukraińcy odprawili nas błyskawicznie). Ponadto stosunek pograniczników polskich do Ukraińców był nie do przyjęcia.
Na zakończenie chcemy podziękować wszystkim Ukraińcom, z których serdecznością się zetknęłyśmy, a zwłaszcza pani sprzątającej w hostelu, mężczyźnie w metrze, który autentycznie ucieszył się ze spotkania z Polakami, oraz Aleksandrowi, handlującemu bluzkami w przejściu podziemnym przy Chreszczatyku, znakomicie mówiącemu po polsku. Wzruszające było też spotkanie w autobusie ze staruszką pochodzenia polskiego.
Dla tych, którzy chcą wybrać się do Kijowa, jeszcze jedno spostrzeżenie. Możecie spotkać się z nastrojami nie tyle antypolskimi, co antyrosyjskimi. Danka prosząc w języku rosyjskim o dwa żetony w metrze, usłyszała: dla Ruskich po jednym :). I jeszcze praktyczna informacja: w Kijowie w większości kantorów można wymieniać złotówki na hrywny, a kurs, w tym czasie kiedy byłyśmy, był podobny do tego w Warszawie.