W te wakacje ponownie wyruszyłyśmy na Bałkany. Tym razem naszym celem był przede wszystkim Festiwal Młodych w Medjugorie, mimo, że jesteśmy młode tylko sercem i duchem, jak to określił Arcybiskup Hoser.
30 lipca - wyruszyłyśmy z Warszawy z Dworca Zachodniego w kierunku Wiednia. Przy dworcu przydarzyła nam się śmieszna sytuacja, mianowicie zaczepił nas młody człowiek, obcokrajowiec mówiący nieźle po polsku, z zapytaniem "Czy ten straszny budynek przypominający więzienie to Dworzec Zachodni? :)".
31 lipca - po nocy spędzonej w autobusie wylądowałyśmy w Wiedniu, gdzie miałyśmy połączenie do Zagrzebia.
Po popołudniu byłyśmy już w stolicy Chorwacji i po krótkim wypoczynku ruszyłyśmy odwiedzić stare kąty :).
1 sierpnia - jedziemy do Medjugorie :). Po drodze miałyśmy dłuższy postój w Splicie, gdzie mogłyśmy podziwiać piękno Adriatyku.
W Medjugorie serdecznie przywitałyśmy się z naszymi Gospodarzami :)
Wieczorem uczestniczyłyśmy już w Festiwalu Młodych, który gościł przedstawicieli 80 krajów, wśród nich bardzo dużą, podobno najliczniejszą grupę z Polski. Gdy na początku ksiądz odprawiający pierwszą mszę witał poszczególne grupy pielgrzymów, Polacy zaznaczyli swoją obecność gromkimi okrzykami.
2 sierpnia - powędrowałyśmy na Wzgórze Objawień, na różaniec przy figurze Matki Boskiej. Gdy schodziłyśmy, przy Niebieskim Krzyżu zgromadziła się duża grupa ludzi, którzy czekali na comiesięczne spotkanie Mirjany z Gospą.
3 sierpnia - pojechałyśmy przepiękną drogą do Mostaru.
W przeciwieństwie do naszej wyprawy do tego miasta w ubiegłym roku, ta była udana. Przede wszystkim była dobra pogoda, nie było morderczego upału. Tradycyjnie odwiedziłyśmy Stary Most i targ orientalny. Następnie poszłyśmy na wojenny cmentarz muzułmański, który położony był koło meczetu udostępnionego dla turystów. Zwiedziłyśmy ten meczet włącznie z wdrapaniem się na minaret, co było dość ekstremalnym przeżyciem.
Po powrocie do Medjugorie uczestniczyłyśmy w nabożeństwie ze świecami, a także poszłyśmy pod figurę Chrystusa Zmartwychwstałego.
4 sierpnia - niedziela. Całkiem przypadkiem :) (bo na rozpisce nie było wyszczególnione) trafiłyśmy na Mszę Św. dla Polaków odprawianą przez Arcybiskupa Henryka Hosera, który serdecznie przywitał młodych, również tych sercem i duchem :). To do nas :).
Dalsza część dnia minęła nam pod znakiem Cenacolo :). Najpierw poszłyśmy do Wspólnoty, która mieści się też przy ul. Kralijce Mira, czyli tej samej, przy której mieszkałyśmy. Zostawiłyśmy tam wszystkie intencje, które ludzie przesyłali nam przez FB, maile, smsy i przekazali bezpośrednio. Mamy nadzieję, że żadna nam nie umknęła. Po południu wysłuchałyśmy świadectw chłopców z Cenacolo, a wieczorem obejrzałyśmy spektakl w wykonaniu zarówno dziewczyn, jak i chłopaków, z tej Wspólnoty .
5 sierpnia - początkowo zamierzałyśmy tego dnia pojechać do Sarajewa, ale chyba Medju nas tak rozleniwiło, że zostałyśmy na miejscu. Ten dzień spędziłyśmy faktycznie wyjątkowo spokojnie podziwiając piękną przyrodę:)
Poszłyśmy także na cmentarz przy Kościele, gdzie znajduje się grób zasłużonego dla Medjugorie O. Slawko Barbarićia
Po południu powędrowałyśmy na Górę Objawień pod Niebieski Krzyż.
6 sierpnia - ostatni dzień w Medjugorie. Zgodnie z planem Mladifestu o godz. 5 rano uczestnicy spotkali się na Križevacu. My niestety nie dałyśmy rady się zwlec, więc poszłyśmy na Górę Krzyża w ciągu dnia i był to piękny czas, już bardzo mało ludzi, cisza i spokój.
W powrotnej drodze zaszłyśmy do Zamku Patricka i Nancy.
I jeszcze do Cenacolo :), gdzie wysłuchałyśmy piękne świadectwo chłopaka z Polski :)
Wieczorem, po pożegnaniu się z Gospodarzami, pojechałyśmy do Zagrzebia i dalej do Budapesztu.
7 - 9 sierpnia - Budapeszt, Węgry. Dlatego podkreślone Węgry, ponieważ już na granicy chorwacko - węgierskiej poczułyśmy wielką sympatię tych ludzi do Polaków. Węgierski pogranicznik, oddając paszport Dance, powiedział "Danuta, Polska, super" z gestem "łapka w górę" :). Również w jednym ze sklepów spotkałyśmy się z wyjątkowo serdecznym przyjęciem :). A ponadto miasto jest bardzo piękne :)
9 sierpnia - ruszamy do Polski. Z tej drogi szczególnie pozostały w naszej pamięci przecudne Tatry słowackie.
Wieczorem dotarłyśmy do Bielska-Białej, gdzie zostałyśmy serdecznie przywitane przez nasze Ciocie :), z którymi...
10 sierpnia - wyruszyłyśmy, przed powrotem do domu, do Szczyrku.
Następnie, już kompletnie fizycznie wykończone, ale psychicznie znakomicie wypoczęte, ruszyłyśmy pociągiem relacji Zwardoń - Warszawa Wschodnia do naszych domów. Dziękujemy wszystkim, których spotkałyśmy na naszej drodze, za wspaniałe przeżycia :).
Z naszych poprzednich bałkańskich wypraw: